Według szczątkowych danych, jakie posiadamy dowiadujemy się, że pierwotni
mieszkańcy Rzymu spożywali proste posiłki, zazwyczaj żywili się tylko tym, co
dała im ziemi. Niewątpliwie są to tylko przypuszczenia dotyczące diety
pierwszych mieszkańców Rzymu, oparte o mit o prostocie ich życia. Główną
potrawą, jaką się posilano, była kleista papka nazywana puls. Powstawała ona z przemielonych ziaren prosa, pszenicy,
jęczmienia lub roślin strączkowych. Kleik ten był podstawowym daniem zarówno
ludności biednej, jak i wojska.
Gastronomia i kuchnia rzymska swój rozkwit osiągnęła na początku III
wieku. Dzięki handlowi morskiemu mieszkańcy mieli kontakt ze Wschodem, zaczęto
stamtąd przywozić nowe produkty żywnościowe, a zwłaszcza przyprawy[1]. Do
importowanej żywności mieli dostęp rzecz jasna tylko zamożni obywatele. Jednak
ciągłe bogacenie się wyższych warstw społeczeństwa doprowadziło do
marnotrawienia jedzenia i wielkiej rozrzutności. Nie ulega wątpliwości,
pisze Lidia Winniczuk, że w tym okresie zaczęła umierać jakakolwiek kultura
i szacunek do jedzenia[2].
Rzymianie przed posiłkiem zażywali kąpieli w termach. Po odświeżeniu
organizmu zasiadano do obiadu. Na ogół jadano 3 razy w ciągu dnia, ale zdarzali
się też tacy, którzy jedli 4 obfite posiłki. Jednak należy ich zaliczyć do
wyjątków. Pierwszym spożywanym posiłkiem, podobnie jak w naszej kulturze, było
śniadanie (jentaculum), potem obiad (cena) i wreszcie kolacja (vesperna). W przeciągu czasu nawyki
żywieniowe ludzi zmieniły się, kolację zaczęto jadać późnym wieczorem bądź
w godzinach nocnych. Posiłek, który spożywano nocą, przybrał nową nazwę
obiad. Od tego momentu zaczęto wyróżniać posiłki takie jak: pierwsze śniadanie (jentaculum), śniadanie (prandium) i obiad (cena)[3].
Z naszego punktu widzenia (a przede wszystkim z punktu widzenia
współczesnej dietetyki) wydawać się może, że późne spożywanie obiadu nie
służyło zdrowiu Z reguły nie każdy obywatel objadał się tak, jak jest to
opisywane w niektórych świadectwach literackich. Byli również tacy, którzy posilali
się tylko 3 razy w ciągu dnia. Wśród tych osób wymienić można Pliniusza
Starszego, który nigdy nie był tak łakomy, ludzi starszych i chorych oraz tych,
którym lekarz tak nakazał. Przeciętny obywatel Rzymu zaraz po przebudzeniu pił
kubek wody, po czym spożywał posiłek. Taki tryb życia zalecali ówcześni
higieniści. Pomimo tego nie wszyscy stosowali tę zasadę. Za przykład może
służyć Galenus, który posilał się jentaculum
około 4 po południu, a żołnierze jadali tylko prandium[4]. Jentaculum to zazwyczaj ser, chleb,
owoce, wino i mleko. Przeważnie dzieci zabierały go do szkoły, ponieważ zajęcia
zaczynały się bardzo wcześnie[5]. Jentaculum był tylko lekką przekąską,
dzisiaj takie danie nazywalibyśmy „małym co nieco”. Tymczasem prandium składało się z jednego kawałka
chleba, zimnego mięsa, jarzyn i owoców w towarzystwie wina. Najczęściej było
jednym z dań z poprzedniego dnia. Posiłki te były zimnymi potrawami, aby
nie brudzić sobie rąk. Najczęściej konsumowano szybko, można powiedzieć, że w
biegu. Nawiasem mówiąc, ani jedno, ani drugie nie było sycące, raczej należały
do delikatnych. Wyłącznie cena była sutym, gorącym i pożywnym
posiłkiem[6].
[1] Dość tu wymienić pieprz, który sprowadzany był w
ogromnych ilościach z Indii i dał powód Pliniuszowi Starszemu (NH XII 14) do wysnucia niewesołych
refleksji o kondycji jego współziomków – M. Wheeler, Rzym poza granicami cesarstwa, przeł. C. Kunderewicz, Warszawa
1958, s. 159.
[2] L. Winniczuk, Ludzie,
zwyczaje i obyczaje starożytnej Grecji i Rzymu, Warszawa 2006, s. 317.
[3] J. Carcopino, Życie
codzienne w Rzymie w okresie rozkwitu cesarstwa, Warszawa 1966, s. 250-251.
[4] Ibidem, s. 251.
[5] Winniczuk, op.
cit., s. 318.
[6] Ibidem, s. 318